Zawstydzony wybuchem złości przy Marysi, Andrzej wyznaje Barbarze, że jest podenerwowany od chwili, gdy dowiedział się o umorzeniu wojskowego śledztwa w sprawie śmierci Szymona. Andrzej sugeruje, że mogłaby przygotować opinię, iż terapia została przeprowadzona prawidłowo. Barbara wskazuje przyczynę gniewu Andrzeja: złość na Szymona oraz traumatyczne doświadczenia z młodości związane z rodzicami. Terapeuta opisuje beznadzieję swojej egzystencji: cierpi na bezsenność, nie potrafi wysłuchać pacjentów ani rozpakować kartonów po przeprowadzce. Opowiada o powracającym koszmarze sennym: wilgotna, ciemna jaskinia, gdzie atakują go oślizgłe stworzenia – próbuje uciekać, ale brakuje mu tchu. Oboje doszukują się związku między snem a relacją Andrzeja z matką.